Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

15.11.2013

Pan Bóg nade mną czuwa – Świadectwo Moniki.



Szczęść Boże.

  Zawsze byłam osobą wierzącą. Jako młoda dziewczyna przeszłam formację oazową, mój mąż również, choć nieco później. Moi rodzice byli w Domowym Kościele, więc naturalną siłą rzeczy i my trafiliśmy do tej wspólnoty.

  Po wielu latach jednak coś zaczęło się sypać. Rozpadł się krąg do którego należeliśmy, a nieco później po 16 latach, rozpadło się moje małżeństwo.
   Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, z kryzysem walczyliśmy- a może tylko ja walczyłam... kilka lat. Nastąpił koniec, koniec wszystkiego, dla mnie zawalił się świat...
  Wiedziałam, że nie poślubiłam anioła, ale zawsze wierzyłam, że skoro ślubowaliśmy sobie u stóp Matki Bożej i byliśmy we wspólnocie, to pokonamy każdy kryzys. Tak się jednak nie stało... Mój mąż porzucił wszystkie wyznawane dotychczas wartości. Zamieszkał z inną kobietą, porzucił własnych synów(choć wcześniej uczestniczył w różnych formach aktywnego ojcostwa),zaczął zionąć nienawiścią do mnie... Zawalił mi się cały świat...

   Podjęłam wówczas pracę 160 km od domu, wyjeżdżałam na trzy dni. Wcześniej były plany, że jeśli ta praca wypali, zadomowię się w nowym miejscu przeniesiemy się tu całą rodziną. Jednak, gdy to stało się możliwe, mój mąż miał już własne plany-beze mnie... Nasz średni syn wpadł w depresję i bunt zarazem... Ojciec podsycał jeszcze jego stan, o wszystko oskarżając mnie, bo wyjeżdżam rzekomo dla własnej kariery, a może do kochanka....
  Byłam załamana, ale wiedziałam, że moją mocą jest Bóg. Tylko On może poukładać moje nagle tak pogmatwane życie. Buszując po internecie w poszukiwaniu czegoś, co da mi namiastkę wspólnoty, grupy wsparcia poznałam Sychar-wspólnotę trudnych małżeństw. Tamtejsze świadectwa umocniły mnie w przekonaniu, że warto trwać mimo wszystko. Dlatego dziś, choć jestem po cywilnym rozwodzie, nadal noszę obrączkę i codziennie modlę się za mojego męża.

  Wtedy również na jednym z katolickich portali poznałam Anetkę. Zaczęłyśmy często rozmawiać i ona powiedziała mi, że jest taka strona Modlitwy Wstawienniczej-mogę tu wpisać moją intencję, a grupa się za mnie pomodli. Wpisałam, ale postanowiłam zrobić coś więcej... Uznałam, że zamiast użalać się nad sobą, może warto coś z siebie dać, coś co mnie zmobilizuje do trwania przy Bogu. Zapisałam się do grona modlących się. Swoje intencje umieszczałam od czasu do czasu, gdy znalazłam chwilę i dostęp do komputera, ale intencje modlitwy ustawiłam tak, by odbierać je na telefonie zawsze i wszędzie. Zaczęłam częściej modlić się za innych niż za siebie. Na efekty długo nie musiałam czekać... Do dziś nie poukładałam spraw z mężem, przegrałam w sądzie, on prawie nie widuje dzieci... Jednak wszystko inne zaczęło się układać. Wyjechałam z dziećmi i od ponad roku mieszkam kilka minut od pracy. Moi synowie choć tęsknią za ojcem jakoś się pozbierali, zaczęli się uczyć, po depresji nie ma śladu. A ja choć są chwile gorsze i lepsze chodzę do pracy, zajmuję się domem i jestem pełna radości i ufności, że to Bóg kieruje moim życiem.

   Ten rok pomiędzy tym jak zawalił mi się świat, a tym jak zaczęłam nowe życie sama z trzema synami był największą szkołą zaufania Jezusowi. Nigdy przedtem, ani potem nie było tyle znaków zapytania i jednocześnie tyle wyraźnego rozeznania-wiem co mam robić!     Rodzina i przyjaciele czasem mówili-czy ty dobrze robisz, czy dasz sobie radę? A ja zawsze odpowiadałam to jest przemodlona decyzja, Pan Bóg nade mną czuwa. To co wtedy pomogło mi przetrwać to modlitwa, która sprawiła, że potrafiłam Bogu zawierzyć wszystko i mimo wszystko... 

   Dziś choć nadal nie wiem co mnie czeka - kolejna rozprawa?... Kolejne przykrości i upokorzenia ze strony męża?... Nie wiem, ale wiem, że najważniejsze jest to, bym trwała w Bogu i uczyła wiary moje dzieci oraz uczyła się kochać mojego męża, choć wyrządza nam tyle krzywdy....

Chwała Panu!

   Monika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.